Kampania Pociąg-autobus-góry. Wywiad na MWR.


10641054_1477982729135804_3509693942551100264_nKampania Pociąg-autobus-góry powstała równo rok temu. Dwa najważniejsze postulaty to stworzenie szybkiego połączenia kolejowego do Zakopanego oraz reaktywacja systemu transportu
zbiorowego na Podhalu. Kampania działa wielowymiarowo: organizacja happeningów, udział w wielu spotkaniach z urzędnikami i politykami, pisanie artykuków, fotografowanie codzienności transportowej oraz przytaczanie dobrych wzorców.
Kampania spotkała się m.in. z minister infrastruktury Marią Wasiak i przekonywała ją do wybudowania linii Podłęże-Piekiełko, która przyspieszy jazdę koleją nie tylko do Zakopanego, ale również do Nowego Sącza. 

Bardzo zaciekawiła nas ta pro obywatelska inicjatywa, dlatego by daleko nie szukać postanowiliśmy krótko porozmawiać z koordynatorem kampanii – Piotrem Manowieckim.

MWR: Czy ciężko jest działać społecznie?

P.M.: Lubimy to robić, więc dla nas nie jest to trudne. Konieczne są jednak podstawowe umiejętności, dotyczące prowadzenia kampanii społecznych, a także chęć spotykania się z wieloma ludźmi.

MWR: Jakie byś wymienił 3 najważniejsze umiejętności niezbędne do prowadzenia kampanii społeczny?

P.M.: Umiejętność generowania idei i postulatów, jasnego ich przedstawiania różnym grupom odbiorców oraz cierpliwość.

MWR: Czy z punktu widzenia osoby działającej dla poprawy infrastruktury i transportu, szeroko pojętej komunikacji, łatwo jest zmieniać świadomość urzędniczą?

P.M.: Kontakty z urzędnikami są dla nas bardzo miłym zaskoczeniem. Okazuje się, że poznajemy wielu kompetentnych ludzi, kochających transport publiczny, ale którzy przez wiele lat nie byli za bardzo dopuszczani do głosu i z bólem przyglądali się jak komunikacja zbiorowa upadała. Mam wrażenie, że wielu z nich cieszy się, że działamy, bo mamy dużą siłę przebicia, a także pewien kredyt zaufania społecznego, który sprawia, że nasze poglądy są wysłuchiwane z uwagą.

MWR: Powiedziałeś, że spotykacie wielu kompetentnych i chętnych do wspólnych działań urzędników, którzy teraz są dopuszczani do głosu. Jak sądzisz, dlaczego dopiero teraz?

P.M.: Myślę, że przez wiele lat panował w Polsce paradygmat prosamochodowy, w którym za aksjomat uznawano, że wygoda kierowców jest ważniejsza od wygody pieszych czy pasażerów tramwajów. Społeczeństwo zrozumiało jednak, że jest to ślepa ulica. Potwierdzają to wyniki badań opinii publicznej, w których mieszkańcy miast dopominają się lepszej komunikacji zbiorowej. Również wyniki głosowań nad budżetami oby watelskimi, gdzie wygrywa wiele projektów rowerowych. Ostatnie wybory samorządowe były według mnie przełomowe, gdzie w wielu miastach wygrały idee transportu zrównoważonego, a nawet tam gdzie nadal rządzą ludzie, którzy miasto znają przede wszystkim z perspektywy samochodu, nie wypada im już przyznać, ze nie chcą rozwoju komunikacji publicznej.

MWR: Jak reagują na wasze działania mieszkańcy ?

P.M.: Od początku baliśmy się, że będziemy traktowania jak „ekooszołomy”. Co nas bardzo dziwi, do dziś nas to nie spotkało. Przeciwnie, podczas rozmów bardzo często słyszymy, że ludzie chcieliby transportu publicznego i kolei. A mieszkańcy Podhala już zdążyli przecież zapomnieć, co to jest pociąg…

MWR: A czy uważasz, że ludzie którzy przez lata „przyzwyczaili się” podróżować własnymi samochodami, nie oglądając się na komunikację zbiorową lub jej brak, tak łatwo przesiądą się do autobusów i pociągów?

P.M.: Oczywiście, mamy tego liczne przykłady, jak choćby na linii Wągrowiec-Poznań, Legnica-Wrocław- Wieliczka-Kraków czy Szklarska Poręba-Jakuszyce. Myślę, że niepotrzebnie daliśmy sobie wmówić, że Polacy marzą o samochodach. Z moich obserwacji wynika, że jeżdżą nimi, bo są do tego zmuszani. Tak jak ja, choć nie lubię samochodów, nie mam sensownego połączenia autobusowego z Murzasichla do Zakopanego, Kościeliska czy Obidowej i jeżdżę samochodem po Podhalu.

MWR: Co już udało się osiągnąć?

P.M.: Sprawiliśmy, że temat budowy linii Podłęże-Piekiełko na stałe zagościł w debacie publicznej i politycy nie mogli już go unikać. W pewnym momencie nawet premier Ewa Kopacz i minister Ewa Wasiak powiedziały, że linia ta jest potrzebna i że będą dążyć do jej wybudowania.

MWR: Widzę, że udało Wam się nawiązać kontakt i pewne deklarację z poprzednim rządem. Teraz sytuacja się zmieniła, mamy nowe władze, nowe ministerstwa i nowych ministrów. Deklaracje padły z ust osób które już nie mają urzędniczej mocy sprawczej. Jak patrzysz na tę kwestię z tej perspektywy?

P.M.: To, że premier Kopacz i minister Wasiak dostrzegły potrzebę budowy naszej linii uważamy za nasz olbrzymi sukces. Wierzymy, że z nowym ministrem infrastruktury, który rozumie znaczenie linii Podłęże-Piekiełko będzie rozmawiać się bardzo dobrze.

MWR: Jakie macie plany na najbliższy czas?

P.M.: Najbliższy rok poświęcimy na kampanię dotyczącą przywrócenia transportu autobusowego na Podhalu. Jest ku temu świetna okazja, ponieważ w 2017r. w pełni wejdzie w życie ustawa o transporcie zbiorowym, która nada samorządom kompetencje do organizacji systemu transportowego. Oczywiście nadal będziemy zabiegać o powstanie naszej wymarzonej linii kolejowej.

MWR: Dziękuję za rozmowę i życzymy Wam i sobie realizacji planów
01m20-zdjeciePiotr Manowiecki – koordynator kampanii Pociąg-Autobus-Góry. Członek stowarzyszenia Miasto Moje a w Nim, które zajmuje się problemem nadmiaru reklam w przestrzeni publicznej, a także współzałożyciel Towarzystwa Narciarskiego „Biegówki”. Związany również z Podhalańskim Alarmem Smogowym.