"Poproszę autobus pod mój dom" – czyli jak Bus Sharing wkroczy w naszą rzeczywistość.


Rozwój transportu publicznego wielu urbanistów oraz społeczników, którym tkanka miejska i efektywna mobilność nie jest obojętna, od dawna uznaje za priorytet. Również międzynarodowe organizacje, dostrzegają potrzebę podjęcia jeszcze intensywniejszych wysiłków, aby zlikwidować bariery związane z ogólnodostępnymi środkami lokomocji – ogólnodostępnymi, ale tylko z nazwy. Jednym z pomysłów są tzw. autobusy na żądanie, które z naszej perspektywy wydają się czymś kompletnie futurystycznym.

https://www.flickr.com/photos/psit/3437753857/
zdjęcie www.flickr.com/photos/psit (CC BY-NC-ND 2.0)

Międzynarodowe Forum Transportowe pochyliło się nad problemem, opracowując i analizując koncepcję „buso-taksówki”, jeśli mówimy o pojeździe, a jeśli o całej koncepcji, to elastycznego transportu autobusowego. Jako obszar badawczy porównywali lizboński system miejski do modelu z hipotez. Optymalnym modelem obsługiwania tras byłyby 8- lub 16-miejscowe telebusy. Do „wzywania” autobusu służyłaby dedykowana aplikacja mobilna, dzięki której dotarlibyśmy do wybranej destynacji. Innowacyjne środki transportowe nie zastąpiłyby oczywiście tramwajów i metra, lecz jedynie konwencjonalne autobusy. Szacowana potrzeba lizbończyków do wykorzystywania własnych aut spadłaby do jedynie 3%, w porównaniu do obecnej sytuacji. Obiegi autobusów byłyby zmaksymalizowane, przez co tabor byłby wykorzystywany efektywnie. Doprowadziłoby to do spadku wydatków na komunikację aż o połowę. Ulice z uspokojonym ruchem oraz ekologiczne technologie wykorzystywane w pojazdach, dałyby jeszcze większą, nie ocenioną korzyść mieszkańcom miasta. Dopiero wtedy miasto byłoby w ruchu, a co najważniejsze – w zrównoważonym ruchu.

Podczas symulacji, eksperci podzielili miasto na strefy 200 m na 200 m. Liczyli do ilu miejsc pracy, obiektów użyteczności publicznej oraz  zdrowotnych można dotrzeć w ciągu 30 min, przy użyciu miejskiego sytemu komunikacji. Najlepsze i najgorsze 10% dostępności dla ludności zostało porównane. Szybkość pokonywania obecnie najlepiej skomunikowanych tras wzrosłaby aż 17 razy. Czas przez nas zaoszczędzony w perspektywie rocznej byłby wtedy niewyobrażalnie duży. Dobrym przykładem na ukazanie problemu, jest kategoria przemieszczania się do placówek opieki medycznej. Różnica między jakościowo skrajnymi przypadkami wynosi obecnie 39 razy. Porównując stan przyszły obu grup ogólna dysproporcja zmniejszyłaby się w znacznym stopniu i oscylowałaby około dwa razy dłuższego podróżowania.

Wnioski są proste: innowacyjny transport wyrównuje niekorzystne rozwarstwienie społeczne i prowadzi do zdecydowanie większej równości w zakresie dostępu do innych zasobów dla ludności. Zwiększają się szanse na lepszą edukację, gdzie dotychczas barierą było typowe: „bo jest za daleko…”. Analogiczna sytuacja jest z pracą, miejscami odpoczynku itd. Inne zasady mobilności prowadzą do ożywienia przez obywateli obszarów zurbanizowanych. Możemy być pewni, że przez wysoką intensywność użytkowania pojazdów, ich żywotność się zmniejszy, jednak doprowadzi to do częstszej zmiany taboru na bardziej ekologiczny i ekonomiczny. Zwiększy to komfort podróży i sposób postrzegania komunikacji publicznej przez społeczeństwo.

Niestety istnieje wiele barier, na drodze wdrożenia wyżej wymienionych rozwiązań w Polsce i na świecie: silne lobby producentów samochodów, pracowników przedsiębiorstw autobusowych, a przede wszystkim mentalność obywateli, tych, dla których dobro wspólne nie zawsze jest najważniejsze. Jednak, wierząc we wszystkie zalety tego rozwiązania, cierpliwie czekamy, aż któreś z miast wprowadzi taką komunikację. Być może właśnie, nasze miasto? A czy Ty obywatelu pomożesz w tym?

Przemysław Barszcz miastowruchu.pl