Wielka Brytania – „Potrzebujemy mniej aut, nie czystszych aut”


Samochody elektryczne nie pozwolą na znaczącą poprawę jakości powietrza, bo problemem nie jest wyłącznie to, co wylatuje z rury wydechowej – pisze w komentarzu w „Guardianie” prof. Frank Kelly, zajmujący się zanieczyszczeniem powietrza naukowiec z londyńskiego King’s College i doradca rządu brytyjskiego. Odpowiada na głośny rządowy program walki z zanieczyszczeniami, który jest według niego zbyt łagodny. Jego argumenty świetnie odnoszą się do sezonowych dyskusji o smogu w Polsce.

Program, którego założenia przedstawiono pod koniec lipca, zakłada m.in. całkowitą rezygnację ze sprzedaży aut benzynowych i na olej napędowy w Wielkiej Brytanii do 2040 r. Rząd został w tym roku zobowiązany przez Sąd Najwyższy do przedstawienie planu walki z zanieczyszczeniem powietrza, bo wynikach badań, które wskazują, ze 40 tys. Brytyjczyków rocznie umiera właśnie z tego powodu.

Plan został skrytykowany m.in. przez ekologów i miejskich aktywistów jako zbyt łagodny, stawiający cele w perspektywie ćwierci stulecia. Również Kelly go krytykuje. Co prawda zamiar przestawienia motoryzacji na elektryczną określa jako krok w dobrym kierunku, a właściwie niezbędny, nawet mimo licznych wyzwań takich jak wydłużenie żywotności baterii, zbudowanie odpowiedniej infrastruktury do ładowania i – o czym w Polsce często się zapomina – zapewnienie dla niej „czystej” energii. Ale jednocześnie wskazuje, że plan nie idzie tak daleko, jak powinien.

Więcej: Transport Publiczny